Wszystkim przyjezdnym do Pragi polecam rozrywkę tym fajniejszą, że całkowicie bezpłatną. W wielu starych kamienicach, pełniących obecnie funkcje instytucjonalne zachowało się trochę wind, które poruszają się przenośnie i dosłownie na okrągło. Winda się nie zatrzymuje, to my musimy się dopasować do niej. I wstąpić w odpowiednim momencie, kiedy dopuści nas do swojej ciasnej, jednoosobowej przestrzeni. Sama przejażdżka jest aktrakcją - skrzypi, lekko trzęsie, no i ten dreszcz emocji, czy uda nam się zsynchronizować wystąpienie z poziomem platformy. Ale najlepsza zabawa zaczyna się w momencie, w którym pomylą nam się piętra i przeoczymy ostatnią stację naziemną. Wtedy winda pochłonie nas w ciemną czeluść, w której koło musi zostać zatoczone. Może jesteście bardziej odporni, ale ja przeżyłam mrocznych kilkadziesiąt sekund, podczas których przeleciały mi przed oczami wszystkie obejrzane horrory. Na szczęście przeżyłam i nawet zdjęcie zrobiłam. Napis mezanine dostępny tylko po przekroczeniu progu ciemności :)
Rządnych m(r)oc(z)nych wrażeń odsyłam na ulicę Na Poříčí 1041 do Pałacu YMCA.
Ps. A ciekawe jak sytuacja wygląda na samej górze. Sprawdzę kiedyś, ale najpierw pójde na piwo ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhleTpAuwQ3oEpycIydlbsmS0BTD7OlQb0IqKgQW95sQTCNHyZVcIzK1iHRs3j384I9ZOR7cbMV6JE8VObs0FXyx7N0c8nf3lFrqBrFEV7Vmu4ly6NBoS6rGfKkG1mnsTxjU5fu8yg2PFv2/s640/000031.jpg)
"Fachowo" nazywa się ten koszmar "paternoster"
OdpowiedzUsuń